piątek, 3 kwietnia 2015

NASI DRODZY!!

01.04.2015 udaliśmy się do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie,gdzie Michasia miała przejść dogłębną diagnostykę. Jednak na miejscu okazało się, iż Pani doktor,która przyjmowała nas na oddział nie była zupełnie poinformowana o niczym...mianowicie w jakim celu przyjeżdżamy i czego oczekujemy od nich...Kiedy przedstawiłam lekarzom naszą sytuację i co nas sprowadza do Centrum,
Pani doktor powiedziała, że oni na taką diagnostykę potrzebują co najmniej kilkanaście dni.  Przy czym przez dwa dni, które zostały do świąt zdąży, co najwyżej usg zrobić, następnie 3 dni świąt będziemy siedzieć bez celu w Klinice, a do 12 kwietnia, czyli do czasu naszego wylotu do Marsylii nie zdążą przeprowadzić całej diagnostyki....poza tym mają dzieci z rota wirusami i mała mogłaby złapać jakąś bakterię...
Zapytacie - jak to możliwe?
Ja oczywiście próbowałam wyjaśnić zaistniałą sytuację,tłumacząc,iż konsultacja była umówione dzięki Profesorowi Bieleckiemu przez "Sprawę dla reportera".
Pani doktor powiedziała natomiast,że Panowie chyba się nie zrozumieli...
Panowie się nie zrozumieli??
Paranoja...
W związku z tym doszliśmy do porozumienia, termin zostanie przełożony na 20 kwietnia.
Nie było innej możliwości...
Zastanawiam mnie tylko fakt, jak funkcjonuje nasza służba zdrowia ??
Kto ustalił taki termin przyjęcia dziecka na oddział tuż przed świętami??
Dodam tylko,że lekarze już jakiś czas przed naszym przyjazdem mieli całą dokumentację medyczną Michasi u siebie...
Czy to są jakieś kpiny??
Czy może ktoś zrobił sobie prima aprilis ??
Nie będziemy już tutaj poruszać tematu kosztów wyjazdu,przygotowań, itp.

KOCHANI święta za pasem dlatego też życzymy WAM, jak najmniej tego typu problemów. Dużo zdrówka,uśmiechu na co dzień, jak najmniej trosk...
Wszystkiego dobrego! Wesołych Świąt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz