10.11.2016 r. kolejne powtórne badanie urodynamiczne.
Wynik badania troszkę lepszy niż podczas ostatniej wizyty w Centrum Zdrowia Dziecka.
Jednak to nie zasługa rzekomego cewnikowania i zwiększenia dawki leku, który Misia miała przyjmować. Michalinka nie jest cewnikowana od kilku miesięcy. Odkąd podjęłam kroki aby zaprzestać tym "torturom" jej pęcherz jest w dużo lepszym stanie. Poza tym nie ma ciągłych, nawracających zakażeń układu moczowego. Mała walczy sama. Oczywiście to nie jest tak, że leczymy dziecko bez konsultacji ze specjalistami. Profesor, który nas prowadzi cały czas monitoruje stan zdrowia Michasi . Wykonujemy badania moczu raz w miesiącu i robimy kontrolne USG nerek, aby na pewno nic nie przeoczyć. Ponad to Mała cały czas jest na lekach odkażających. Podejmujemy właśnie kroki aby wprowadzić lek , który pozwoli na całkowite opróżnienie pęcherza. Niestety to wszystko jest bardzo ciężkie do osiągnięcia także z uwagi na bardzo duże zaparcia, z którymi cały czas próbujemy walczyć.
Nasza córka to nie królik doświadczalny !!!
A niestety po badaniach w Centrum mam wrażenie, że dziecko jest leczone metodą prób i błędów...
Zresztą, jak można podejmować kroki leczenia nie widząc pacjenta??
Nie wiem... ale widać można...
Co prawda jeździmy na badania ale wykonują je pielęgniarki wyspecjalizowane...
Natomiast wypis wraz z dalszymi zaleceniami przychodzi do domu pocztą.
Jaki z tego morał?
Lekarz leczy na odległość...
Możemy porozmawiać tylko z lekarzem opisującym , który i tak nam nic nie powie z racji, że nie jest specjalistą od pęcherzów neurogennych.
Pierwszą kontrolę w poradni urologicznej mamy wyznaczoną na wrzesień 2017 rok, pierwszą odkąd leczymy się w Centrum, czyli po ponad dwóch latach.
Wniosek jest jeden złudzenie polepszających się wyników badań na pewno nie świadczy o dobrych metodach leczenia tamtejszych specjalistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz