wtorek, 18 listopada 2014






   21.01.2014r. ponowne przyjęcie do Specjalistycznego Zespołu Opieki zdrowotnej Nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu w celu dalszej diagnostyki zaburzeń krwi.
Kolejne badania wykluczyły podejrzenia koagulopatii.
Jednak Michasia złapała infekcję w szpitalu i wykryto nieżyt żołądkowo-jelitowy norovirus, zakażenie dróg moczowych. Przewieziono córkę na oddział Obserwacyjno Zakaźny tam spędziłyśmy tydzień. Michasi dokuczały męczące wymioty i problemy z jedzeniem. Jednak po 7 dniach w szpitalu lekarz stwierdził,że niepokoi go ciągle podwyższona temperatura ciała.
Wykonano dodatkowe badania, rtg płuc i stwierdzono zapalenie płuc.
Nie mogłam w to uwierzyć...przecież córce cały czas podawano antybiotyk,leki ochronne, kroplówki wzmacniające...
Kiedy Pani doktor przyszła mnie poinformować o stwierdzonym zapaleniu płuc,zapytałam...
"Pani doktor jak to możliwe,że córka złapała zapalenie płuc?skoro cały czas zażywa antybiotyki."
Usłyszałam:" Wie Pani to jest tak jak z zawałem u dorosłych, na jednych zadziała  lek inni na to umierają..."
Nie wierzyłam własnym uszom...Jak można tak odpowiedzieć zdenerwowanej matce stanem zdrowia swojego dziecka??
Pomyślałam to nieprawdopodobne, a jednak...

Cóż...udałam się do lekarza dyżurnego i poprosiłam o wyjaśnienie...Pani doktor była nie mile zaskoczona...na szczęście moja ingerencja przyniosła odpowiednie rezultaty i zmieniono antybiotyk "na wyższy szeregiem" -jak to Pani doktor stwierdziła.
"To jednak można- powiedziałam,nie trzeba odrazu spisywać dziecka na straty..."

Pewnie zastanawiacie się co dalej?
Po 3 dniach Michaśka zaczęła wracać do formy...lek zaczął działać?
Z tygodnia zrobiły się dwa tygodnie w szpitalu...
Na szczęście tym razem leki zadziałały.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz