wtorek, 18 listopada 2014

 
    Pewnie zastanawiacie się czy wiedzieliśmy,że Michasia urodzi się chora...?

   Nie mieliśmy o tym pojęcia...cała ciąża przebiegała prawidłowo. Tak przynajmniej mówili lekarze.
Jednak kiedy znalazłam się w 33 tygodniu ciąży, w szpitalu z powodu silnych,narastających bólów krzyżowych po kontrolnym usg okazało się,że dziecko ma wadę serca...

Czy byłam w szoku..? 
Byłam... ale próbowałam myśleć pozytywnie i wierzyć,że wada będzie mniejsza niż przedstawiają to lekarze...

Po obradach lekarze zadecydowali,iż mamy udać się na konsultację do Instytutu Matki Polki w Łodzi ..".być może poród będzie tam konieczny"- mówili.
Cały czas wierzyłam,że nie może być tak źle...
Kiedy już mój stan został ustabilizowany miałam zostać wypisana do domu i tam poczekać do końca ciąży, aż maleństwo będzie chciało "wyjść na świat"...cóż w tym właśnie czasie pojawiły się kolejne bóle i ciąża musiała zostać rozwiązana...cięciem cesarskim przyszła na świat Michasia...
Zadano mi pytanie "O wadzie serca Pani wiedziała, ale czy wiedziała Pani,że dziecko ma wadę nóżek?"
Odpowiedziałam:" Nie, ale nic mnie już nie zdziwi..."
Kolejne pytanie,jakie mi zadano:"Czy mamy ochrzcić dziecko?"
Hm...odpowiedziałam bez wahania:" Wydaje mi się,że nie będzie to konieczne..."

To był ciężki czas...musiałam zdać sobie sprawę z tego,że właśnie zostałam mamą, a później,że dziecko jest chore i będę potrzebowała dużo siły aby o nią walczyć!
Ale właśnie wtedy postanowiłam,że zrobię wszystko aby Misi pomóc... dopóki nie zabraknie mi sił...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz